Wtajcie niecierpliwe. Oto nowy rozdział. Ogólnie mi nie wyszedł. Nudny i wogóle. Miłego czytania.
Zapomiałabym. Chciałabyśmy z całego serca podziękować Polliettcie Styles za zrobienie odlotowy nagłówek. Kocham Cię. Musimy też podziękowaćPolliettcie Styles, Natalii Nieznane, Aś, Mrs. Horan, El Mo i Vanesandkonstancja Vanes. Dziękuje dajecie mam strasznaego kopa do piasnia. Kochamy Was. Udanego Sylwestra życze.
***
Zapomiałabym. Chciałabyśmy z całego serca podziękować Polliettcie Styles za zrobienie odlotowy nagłówek. Kocham Cię. Musimy też podziękowaćPolliettcie Styles, Natalii Nieznane, Aś, Mrs. Horan, El Mo i Vanesandkonstancja Vanes. Dziękuje dajecie mam strasznaego kopa do piasnia. Kochamy Was. Udanego Sylwestra życze.
***
Horan TV
Chciałem się właśnie odwrócić i odejść, gdy usłyszałem głos
Ady.
-Nie patrz się tak na mnie no. No wiem, że mieliśmy być
wcześniej no, ale nie uwierzysz, kogo spotkaliśmy, One Direction!!! Nawet nie
wiesz jak się stęskniłam za Liam’em. Oj już przestań się tak patrzeć. Przecież
umiesz sobie dać rade jak nas nie ma.
-Ada wszystko ok?- wsadziłem głowę uchylone drzwi i
zobaczyłem Adę głaskającą wielkiego białego labradora.
-Yyy… Tak, wszystko dobrze. Tylko Lana się trochę denerwuje
jak nie wie, kiedy będziemy- pogłaskał psa po głowie- Niall to jest Lana mój
najukochańszy suczka. Lana przywitaj się z Niall’em.
Powiedziała a Lana podreptała do mnie i wyciągnęła do mnie
łapę. Byłem trochę zaskoczony, ale ująłem łapę. Suczka zaszczekała wesoło.
-Polubiła Cię. Podrap ją po szyi. Strasznie to lubi-
uśmiechnęła się do mnie a ja zrobiłem jak kazała. Zwierzę przymknęło powieki i
zaczęło wesoło machać ogonem. Uśmiechnąłem się do siebie. Uroczy pies. Ada
przypatrywała się nam.
-Urocza jest, co nie?
-Jak byś czytała mi w myślach-spojrzałem na nią i zobaczyłem
niesforne ogniki w jej oczach. Była tak niedaleko a wokół panował półmrok.
Podszedłem kilka kroków patrząc jej w oczy. Słyszałem jej przyśpieszony oddech.
Właśnie zniżałem głowę do jej, gdy usłyszałem krzyk Darii na górze.
-Ada!!! Istvan dzwoni!!!- Ada drgnęła zaskoczona i
zarumieniła się po uszy.
-Przepraszam, muszę iść- powiedziała patrząc w podłogę. W
tym momencie chciałem zabić tego Istvan ’a kimkolwiek on jest.
-Rozumiem. To ja już pójdę-pokiwała głową dalej patrząc w
podłogę. Podszedłem do niej, uniosłem jej głowę i uśmiechnąłem się
pokrzepiająco. Odwzajemniła uśmiech. Podeszliśmy razem do drzwi.
-Do zobaczenia. Miłej nocy- powiedziała.
-Mam nadzieje, że tak będzie- pomachała mi na pożegnanie
i zamknęła drzwi.
Ah. Co się ze mną dzieje? O mało, co nie pocałowałem
dziewczyny, którą znam nie cały dzień.
Ale to jej wina. Ten pocałunek w policzek. Dalej czułem jej miękkie usta
na policzku. Ada to wspaniała dziewczyna. Zabawna i trochę zwariowana dokładnie
jak masz marchewkowy. I je prawie tyle, co ja, za co ma u mnie dużego plusa. Na
moich oczach zjadła sześć parówek a później mówiąc, że jest dalej głodna poszła
i zjadła wszystkie marchewki. A co najdziwniejsze Lou jej na to pozwolił mówiąc,
że swojemu klonowi nie będzie żałował. A gdy usłyszałem jej głos po prostu
oniemiałem. Ma cudowny głos. Powinna pokazać go światu, a to się da załatwić.
Uśmiechnąłem się do siebie. O czym ty myślisz, Horan? Spostrzegłem, że się
przemieściłem dopiero, gdy stałem pod drzwiami swojego domu. Otworzyłem drzwi,
zdjąłem kurtkę i buty i do razu udałem się do ulubionego pomieszczenia w moim
domu, czytaj ogromnej kuchni. Podszedłem do lodówki i zobaczyłem jej wnętrzu
puste półki. No tak zapomniałem zrobić zakupów. Spojrzałem do zamrażarki. Tak!
Dzisiaj uratowały mnie paluszki rybne. Wyciągnąłem patelnie z szafki i
postawiłem na kuchence. Nalałem oliwi i poczekałem aż się rozgrzeje. Otworzyłem
pudełko i wysypałem wszystkie paluszki na patelnie. Teraz jeszcze tylko kilka
minut zabawy z patelnią i moja kolacja gotowa. Zjadłem w miarę szybko, zważając
na to, że paluszki były jeszcze gorące. Udałem się na górę prostu do sypialni a
z stamtąd do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, wytarłem się dokładnie
ręcznikiem, wskoczyłem w piżamę i od razu wskoczyłem do łóżka. Już po kilku
minutach pochłonę mnie objęcia Morfeusza.
Gdy obudziłem się rano, od razu spojrzałem na zegarek. Była
dopiero 5:30!!! Czemu ja do cholery nie śpię? Wszystko się wyjaśniło, gdy
usłyszałem znajomy dźwięk wydobywający się z mojego brzuch. Byłem głodny a
lodówka świeciła pustkami. Wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do szafy. Wybrałem pierwsze,
co wpadło mi w ręce, czyli turkusowe spodnie i koszulkę z nadrukiem. Zszedłem
na dół zabrałem z szafki portfel, telefon i klucze z szafki, ubrałem buty i
wyszedłem z domu. Zakluczyłem drzwi i zacząłem myśleć. O tej porze wszystkie
sklepy spożywcze są zamknięte. A ja muszę coś zjeść!!! A gdybym tak… Nie to
głupie. One śpią, a ja nie chce ich obudzić. Ale jestem tak głodny. Dobra idę. W
miarę szybko doszedłem do ich domu. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili usłyszałem
kroki i ktoś otworzył mi drzwi. Tym kimś była Ada, ubrana tylko w przydługą
koszulkę z ciasteczkowym potworem i kapcie w renifery. Wyglądała słodko a
jednocześnie cholernie seksownie.
-Niall, co ty tu robisz o…-odwróciła się i popatrzyła na
zegar wiszący na ścianie- O 6 rano?
-Przepraszam, ale ja… No… Jestem głodny- wyjąkałem w końcu.
Poparzyła się na mnie wzrokiem pełnym zrozumienia.
-Chodź. Nakarmię Cię głodomorze- zaprosiła mnie gestem do
środka. Wszedłem głębiej do domu. Już na pierwszy rzut oka było widać, że to
stary dom, ale odnowiony. Przedpokój był nie duży. Po lewej były stare
drewniane schody. Po prawej stała szafka na buty i wieszak. Zdjąłem buty i
poszedłem dalej za Adą korytarzem. Po prawej było troje drzwi, a na samy końcu
zauważyłem wielkie mahoniowe drzwi. Ciekawe co z nimi było? Po lewej było
wielkie przejście do salonu. Salon był naprawdę duży. Na środku stała wielka
kanapa a przed nią stał mały stolik. Na przeciwko kanapy była ścianka. W nią
wbudowany był kominek a nad nim wisiał telewizor. Po pokoju walały się wielkie
poduszki (fotele). Na ścianach wisiały obrazy i zdjęcia, którym nie zdążyłem
się przyjrzeć, ponieważ Ada pędziła dalej. Ścianka była na środku więc miała przejścia po obu
stronach. Po drugiej stronie ścianki stał regał z książkami. Za ścianką była
jadalnia połączona z kuchnią. W jadalni był stół chyba na 12 osób. Po co im
taki duży tego nie wiem. W części kuchennej była wyspa i… piec!!! Prawdziwy
stary kaflowy piec!!! Chodź kuchenka też była. W kuchni jednak było coś jeszcze
dziwniejszego. A mianowicie rura strażacka. Ciekawe kogo pokój jest nad nami?
-Fajna co nie?
-Super. No Louis’owi na pewno się spodoba. Skąd ona prowadzi?
-Z mojego pokoju. Takie udogodnienie żebym nie musiała latać
po cały domu, żeby dostać się do lodówki.
-Skądś to znam-powiedziałem i zaśmiałem się a Ada razem ze
mną.
-Dobra. Siadaj sobie tutaj- wskazała na krzesło- i wymyśl co
byś chciała na śniadanie, a ja idę się ubrać- uśmiechnęła się i wyszła.
Zacząłem się zastanawiać co bym zjadł. Najchętniej zjadłbym wszystko, ale nie
chce robić kłopotu. Wstałem i podszedłem do regału w jadalni. Stały na nim
tylko książki kucharskie, po angielsku oczywiście ale zauważyłem też po
irlandzku. Automatycznie się uśmiechnąłem. Były też chyba po polsku i rosyjsku.
Nie znam się więc nie jestem pewien.
-Co się tak przyglądasz?- usłyszałem się za sobą.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Odwróciłem się. Ada była ubrana w koszulkę w czarne
paski, zielony sweterek i czerwone spodnie.
-Ładna kolekcja.
-Dziękuję. Przydaje się w pracy.
-No tak pracujesz w restauracji. Ile ich tu jest?
-Chyba z 60. Nigdy nie liczyłam. Mam wiele książek z różnych
krajów. Z Polski, Irlandii, Rosji, Włoch, Niemiec, USA, Francji no i oczywiście
z Wielkiej Brytanii. Dobra choć zrobię Ci śniadanie- poszliśmy do kuchni- To na
co masz ochotę?
-To może naleśniki?
-Jasne. Chodź. Pomożesz mi to będą szybciej-wyjęła wielką
miskę, a później składniki z szafek.
-Wyjmij z lodówki mleko i jajka- zrobiłem co kazała i po
chwili wszystkie składniki były w misce. Teraz szybka akcja z mikserem i
gotowe. Dużo wyszło tego ciasta nawet jak dla mnie. Ada wyjęła dwie patelnie i
postawiła na kuchence. Polała oliwą, a po chwili wlała ciasto na obie patelnie.
Zrobiła to tak sprawnie jak by robiła to już tysiące razy.
-Na jakim stanowisku pracujesz w tej restauracji?
-Jako szef kuchni, a co?- popatrzyła się na mnie ciekawie.
-Widać- powiedziałem a ona w tym momencie podrzuciła
naleśnika który idealnie wylądował z powrotem na patelni.
-No a teraz to się popisujesz- Ada tylko wystawiła mi język
i wróciła do naleśników. Całą kuchnie wypełnił słodki zapach naleśników, a mi
już ślinka ciekła.
-Proszę bardzo, głodomorze- postawiła przede mną kopiaty
talerz naleśników a ja rzuciłem się na nie od razu- Chcesz dżem czy nutele?
-Jedno i drugie- powiedziałem z pełną buzią. Ada się tylko
uśmiechnęła się.
-Słodki jesteś- zaśmiała się cicho.
-Dziękuje- powiedziałem i popatrzyłem na naleśniki. Już po
chwili talerz był pusty, a ja na jakiś czas byłem najedzony.
-Dziękuję. To były najlepsze naleśniki jakie jadłem.
-Oj tam. Teraz to się podlizujesz- uśmiechnąłem się do
mniej-Niestety muszę iść do piekarni po bułki, więc będę Cię musiała opuścić.
Chyba że przejdziesz się ze mną?
-Z miłą chęcią- uśmiechnęła się promienie. Niech ten uśmiech
na zawsze pozostanie a jej twarzy.
-Dobra ja idę na górę po Lanę i możemy iść, ok?
-Jasne- powiedziałem a Ada od razu pobiegła na górę. Udałem
się do przed pokoju, ubrałem buty i czekałem na Adę. Zbiegła po chwili a za nią
Lana. Na mój widok zaszczekała wesoło. Ada ubrała buty i mogliśmy ruszać.
Szliśmy chodnikiem rozmawiając a Lana dreptała przed nami. Nagle Ada się zatrzymała.
Odwróciłem się i zobaczyłem powód dla którego się zatrzymała. Na pierwszej
stronie jakiejś gazety było nasze zdjęcie.
-Wszystko ok?- spytałem
-Tak. Tylko to trochę dziwne widzieć siebie na pierwszej
stronie gazety.
-Przyzwyczaisz się. Będzie dobrze obiecuje-uśmiechnąłem się
do niej.
-Wiem. Chodźmy- odwzajemniła uśmiech.