poniedziałek, 31 grudnia 2012

6.

Wtajcie niecierpliwe. Oto nowy rozdział. Ogólnie mi nie wyszedł. Nudny i wogóle. Miłego czytania.
Zapomiałabym. Chciałabyśmy z całego serca podziękować Polliettcie Styles za zrobienie odlotowy nagłówek. Kocham Cię. Musimy też podziękowaćPolliettcie Styles, Natalii Nieznane, Aś, Mrs. Horan, El Mo i Vanesandkonstancja Vanes. Dziękuje dajecie mam strasznaego kopa do piasnia. Kochamy Was. Udanego Sylwestra życze.

***

Horan TV

Chciałem się właśnie odwrócić i odejść, gdy usłyszałem głos Ady.
-Nie patrz się tak na mnie no. No wiem, że mieliśmy być wcześniej no, ale nie uwierzysz, kogo spotkaliśmy, One Direction!!! Nawet nie wiesz jak się stęskniłam za Liam’em. Oj już przestań się tak patrzeć. Przecież umiesz sobie dać rade jak nas nie ma.
-Ada wszystko ok?- wsadziłem głowę uchylone drzwi i zobaczyłem Adę głaskającą wielkiego białego labradora.
-Yyy… Tak, wszystko dobrze. Tylko Lana się trochę denerwuje jak nie wie, kiedy będziemy- pogłaskał psa po głowie- Niall to jest Lana mój najukochańszy suczka. Lana przywitaj się z Niall’em.
Powiedziała a Lana podreptała do mnie i wyciągnęła do mnie łapę. Byłem trochę zaskoczony, ale ująłem łapę. Suczka zaszczekała wesoło.
-Polubiła Cię. Podrap ją po szyi. Strasznie to lubi- uśmiechnęła się do mnie a ja zrobiłem jak kazała. Zwierzę przymknęło powieki i zaczęło wesoło machać ogonem. Uśmiechnąłem się do siebie. Uroczy pies. Ada przypatrywała się nam.
-Urocza jest, co nie?
-Jak byś czytała mi w myślach-spojrzałem na nią i zobaczyłem niesforne ogniki w jej oczach. Była tak niedaleko a wokół panował półmrok. Podszedłem kilka kroków patrząc jej w oczy. Słyszałem jej przyśpieszony oddech. Właśnie zniżałem głowę do jej, gdy usłyszałem krzyk Darii na górze.
-Ada!!! Istvan dzwoni!!!- Ada drgnęła zaskoczona i zarumieniła się po uszy.
-Przepraszam, muszę iść- powiedziała patrząc w podłogę. W tym momencie chciałem zabić tego Istvan ’a kimkolwiek on jest.
-Rozumiem. To ja już pójdę-pokiwała głową dalej patrząc w podłogę. Podszedłem do niej, uniosłem jej głowę i uśmiechnąłem się pokrzepiająco. Odwzajemniła uśmiech. Podeszliśmy razem do drzwi.
-Do zobaczenia. Miłej nocy- powiedziała.
-Mam nadzieje, że tak będzie- pomachała mi na pożegnanie i zamknęła drzwi.
Ah. Co się ze mną dzieje? O mało, co nie pocałowałem dziewczyny, którą znam nie cały dzień.  Ale to jej wina. Ten pocałunek w policzek. Dalej czułem jej miękkie usta na policzku. Ada to wspaniała dziewczyna. Zabawna i trochę zwariowana dokładnie jak masz marchewkowy. I je prawie tyle, co ja, za co ma u mnie dużego plusa. Na moich oczach zjadła sześć parówek a później mówiąc, że jest dalej głodna poszła i zjadła wszystkie marchewki. A co najdziwniejsze Lou jej na to pozwolił mówiąc, że swojemu klonowi nie będzie żałował. A gdy usłyszałem jej głos po prostu oniemiałem. Ma cudowny głos. Powinna pokazać go światu, a to się da załatwić. Uśmiechnąłem się do siebie. O czym ty myślisz, Horan? Spostrzegłem, że się przemieściłem dopiero, gdy stałem pod drzwiami swojego domu. Otworzyłem drzwi, zdjąłem kurtkę i buty i do razu udałem się do ulubionego pomieszczenia w moim domu, czytaj ogromnej kuchni. Podszedłem do lodówki i zobaczyłem jej wnętrzu puste półki. No tak zapomniałem zrobić zakupów. Spojrzałem do zamrażarki. Tak! Dzisiaj uratowały mnie paluszki rybne. Wyciągnąłem patelnie z szafki i postawiłem na kuchence. Nalałem oliwi i poczekałem aż się rozgrzeje. Otworzyłem pudełko i wysypałem wszystkie paluszki na patelnie. Teraz jeszcze tylko kilka minut zabawy z patelnią i moja kolacja gotowa. Zjadłem w miarę szybko, zważając na to, że paluszki były jeszcze gorące. Udałem się na górę prostu do sypialni a z stamtąd do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, wytarłem się dokładnie ręcznikiem, wskoczyłem w piżamę i od razu wskoczyłem do łóżka. Już po kilku minutach pochłonę mnie objęcia Morfeusza.
Gdy obudziłem się rano, od razu spojrzałem na zegarek. Była dopiero 5:30!!! Czemu ja do cholery nie śpię? Wszystko się wyjaśniło, gdy usłyszałem znajomy dźwięk wydobywający się z mojego brzuch. Byłem głodny a lodówka świeciła pustkami. Wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do szafy. Wybrałem pierwsze, co wpadło mi w ręce, czyli turkusowe spodnie i koszulkę z nadrukiem. Zszedłem na dół zabrałem z szafki portfel, telefon i klucze z szafki, ubrałem buty i wyszedłem z domu. Zakluczyłem drzwi i zacząłem myśleć. O tej porze wszystkie sklepy spożywcze są zamknięte. A ja muszę coś zjeść!!! A gdybym tak… Nie to głupie. One śpią, a ja nie chce ich obudzić. Ale jestem tak głodny. Dobra idę. W miarę szybko doszedłem do ich domu. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili usłyszałem kroki i ktoś otworzył mi drzwi. Tym kimś była Ada, ubrana tylko w przydługą koszulkę z ciasteczkowym potworem i kapcie w renifery. Wyglądała słodko a jednocześnie cholernie seksownie.
-Niall, co ty tu robisz o…-odwróciła się i popatrzyła na zegar wiszący na ścianie- O 6 rano?
-Przepraszam, ale ja… No… Jestem głodny- wyjąkałem w końcu. Poparzyła się na mnie wzrokiem pełnym zrozumienia.
-Chodź. Nakarmię Cię głodomorze- zaprosiła mnie gestem do środka. Wszedłem głębiej do domu. Już na pierwszy rzut oka było widać, że to stary dom, ale odnowiony. Przedpokój był nie duży. Po lewej były stare drewniane schody. Po prawej stała szafka na buty i wieszak. Zdjąłem buty i poszedłem dalej za Adą korytarzem. Po prawej było troje drzwi, a na samy końcu zauważyłem wielkie mahoniowe drzwi. Ciekawe co z nimi było? Po lewej było wielkie przejście do salonu. Salon był naprawdę duży. Na środku stała wielka kanapa a przed nią stał mały stolik. Na przeciwko kanapy była ścianka. W nią wbudowany był kominek a nad nim wisiał telewizor. Po pokoju walały się wielkie poduszki (fotele). Na ścianach wisiały obrazy i zdjęcia, którym nie zdążyłem się przyjrzeć, ponieważ Ada pędziła dalej. Ścianka  była na środku więc miała przejścia po obu stronach. Po drugiej stronie ścianki stał regał z książkami. Za ścianką była jadalnia połączona z kuchnią. W jadalni był stół chyba na 12 osób. Po co im taki duży tego nie wiem. W części kuchennej była wyspa i… piec!!! Prawdziwy stary kaflowy piec!!! Chodź kuchenka też była. W kuchni jednak było coś jeszcze dziwniejszego. A mianowicie rura strażacka. Ciekawe kogo pokój jest nad nami?
-Fajna co nie?
-Super. No Louis’owi na pewno się spodoba. Skąd ona prowadzi?
-Z mojego pokoju. Takie udogodnienie żebym nie musiała latać po cały domu, żeby dostać się do lodówki.
-Skądś to znam-powiedziałem i zaśmiałem się a Ada razem ze mną.
-Dobra. Siadaj sobie tutaj- wskazała na krzesło- i wymyśl co byś chciała na śniadanie, a ja idę się ubrać- uśmiechnęła się i wyszła. Zacząłem się zastanawiać co bym zjadł. Najchętniej zjadłbym wszystko, ale nie chce robić kłopotu. Wstałem i podszedłem do regału w jadalni. Stały na nim tylko książki kucharskie, po angielsku oczywiście ale zauważyłem też po irlandzku. Automatycznie się uśmiechnąłem. Były też chyba po polsku i rosyjsku. Nie znam się więc nie jestem pewien.
-Co się tak przyglądasz?- usłyszałem się za sobą. Uśmiechnąłem się pod nosem. Odwróciłem się. Ada była ubrana w koszulkę w czarne paski, zielony sweterek i czerwone spodnie.
-Ładna kolekcja.
-Dziękuję. Przydaje się w pracy.
-No tak pracujesz w restauracji. Ile ich tu jest?
-Chyba z 60. Nigdy nie liczyłam. Mam wiele książek z różnych krajów. Z Polski, Irlandii, Rosji, Włoch, Niemiec, USA, Francji no i oczywiście z Wielkiej Brytanii. Dobra choć zrobię Ci śniadanie- poszliśmy do kuchni- To na co masz ochotę?
-To może naleśniki?
-Jasne. Chodź. Pomożesz mi to będą szybciej-wyjęła wielką miskę, a później składniki z szafek.
-Wyjmij z lodówki mleko i jajka- zrobiłem co kazała i po chwili wszystkie składniki były w misce. Teraz szybka akcja z mikserem i gotowe. Dużo wyszło tego ciasta nawet jak dla mnie. Ada wyjęła dwie patelnie i postawiła na kuchence. Polała oliwą, a po chwili wlała ciasto na obie patelnie. Zrobiła to tak sprawnie jak by robiła to już tysiące razy.
-Na jakim stanowisku pracujesz w tej restauracji?
-Jako szef kuchni, a co?- popatrzyła się na mnie ciekawie.
-Widać- powiedziałem a ona w tym momencie podrzuciła naleśnika który idealnie wylądował z powrotem na patelni.
-No a teraz to się popisujesz- Ada tylko wystawiła mi język i wróciła do naleśników. Całą kuchnie wypełnił słodki zapach naleśników, a mi już ślinka ciekła.
-Proszę bardzo, głodomorze- postawiła przede mną kopiaty talerz naleśników a ja rzuciłem się na nie od razu- Chcesz dżem czy nutele?
-Jedno i drugie- powiedziałem z pełną buzią. Ada się tylko uśmiechnęła się.
-Słodki jesteś- zaśmiała się cicho.
-Dziękuje- powiedziałem i popatrzyłem na naleśniki. Już po chwili talerz był pusty, a ja na jakiś czas byłem najedzony.
-Dziękuję. To były najlepsze naleśniki jakie jadłem.
-Oj tam. Teraz to się podlizujesz- uśmiechnąłem się do mniej-Niestety muszę iść do piekarni po bułki, więc będę Cię musiała opuścić. Chyba że przejdziesz się ze mną?
-Z miłą chęcią- uśmiechnęła się promienie. Niech ten uśmiech na zawsze pozostanie a jej twarzy.
-Dobra ja idę na górę po Lanę i możemy iść, ok?
-Jasne- powiedziałem a Ada od razu pobiegła na górę. Udałem się do przed pokoju, ubrałem buty i czekałem na Adę. Zbiegła po chwili a za nią Lana. Na mój widok zaszczekała wesoło. Ada ubrała buty i mogliśmy ruszać. Szliśmy chodnikiem rozmawiając a Lana dreptała przed nami. Nagle Ada się zatrzymała. Odwróciłem się i zobaczyłem powód dla którego się zatrzymała. Na pierwszej stronie jakiejś gazety było nasze zdjęcie.
-Wszystko ok?- spytałem
-Tak. Tylko to trochę dziwne widzieć siebie na pierwszej stronie gazety.
-Przyzwyczaisz się. Będzie dobrze obiecuje-uśmiechnąłem się do niej.
-Wiem. Chodźmy- odwzajemniła uśmiech.

czwartek, 27 grudnia 2012

5.2


 Witamy ponownie. Spałam tylko 8 godz. ale wszystko dla was. Teraz część druga. Może będzie cześć trzecia. Nie wiem zobaczę czy dam radę napisać wszystko w tej cześći. A teraz miłego czytania.

***

Ada TV

Gdy Lou usiadł bardziej wtuliłam się w ramiona Liam'a. Kocham go, jak brat. Wiem, że mogę mu powiedzieć wszystko, a on nigdy mnie nie odtrąci i zawsze mi przyjdzie z pomocą. Wie o mnie wszystko, dosłownie. Tak samo ja o nim.
-Nadal śpiewasz?- spytał Li.
-Tak, ale tylko pod prysznicem- zaśmiałam się cicho.
-Przecież ty masz taki piękny głos. Czemu marnujesz ten talent?
-I co? Mam tak jak wy pójść do X Faktor’a i skończyć w podobny sposób? Nie dzięki- powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
-Naprawdę śpiewasz?- spytał Malik.
-Nie Zayn, jodłuje(nie wiem czy to tak się pisze, ale trudno przy. aut.) –wywróciłam oczami.
-Zaśpiewaj nam coś- poprosiła El. O nie.
-Nie – powiedziałam stanowczo.
-No proooooooooooooooszę – zrobiła oczka jak kot ze Shrek’a.
-Te oczy na mnie nie działają- uśmiechnęłam się. Tak. Nigdy nie miałam słabości o takich sztuczek.  Tylko jedne oczy tak na mnie działały…
-Pamiętasz naszą piosenkę?- wyszeptał Liam po polsku tak, że tylko ja to usłyszałam.
-Oczywiście. Jak że mogłabym zapomnieć- odpowiedziałam również szeptem.
-Louis?-spytał Li-Gdzie masz gitarę?
-Na górze, a co?
-Przyniesiesz?
-Muszę? Sam idź.
-Louis…-spojrzał na niego ojcowskim wzrokiem.
-Już Daddy- Lou wstał nie chętnie i udał się na górę. Po chwili wrócił z gitarą i podał ją Liam’owi. Usiadłam na oparciu fotela.
-A teraz zaśpiewasz ze mną- powiedział Li i zaczął grać nie pozostawiaj mi wyboru. Zaczął śpiewać:
Let me hold you for the last time
It’s the last chance to feel again
But you broke me now I can’t feel anything

When I love you
It’s so untrue
I can’t even convince myself
When I’m speaking it’s the voice of someone else

Oh it tears me up
I tried to hold on but it hurts too much
I tried to forgive but it’s not enough
To make it all ok

You can’t play on broken strings
You can’t feel anything
That your heart don’t want to feel
I can’t tell you something that ain’t real

Oh the truth hurts
A lie’s worse
I can’t like it anymore
And I love you a little less than before

O nie. Moja kolej. Dobra, wdech  i zaczynam:
Oh what are we doing
We are turning into dust
Playing house in the ruins of us

Running back through the fire
When there’s nothing left to save
It’s like chasing the very last train
When it’s too late (too late)
Liam dołączył do mnie:
Oh it tears me up
I tried to hold but it hurts too much
I tried to forgive but it’s not enough
To make it all ok

You can’t play our broken strings
You can’t feel anything
That your heart don’t want to feel
I can’t tell you something that ain’t real

Oh the truth hurts
And lie’s worse
I can’t like it anymore
And I love you a little less than before

But we’re running through the fire
When there’s nothing left to say
It’s like chasing the very last train
When we both know it’s too late (too late)

I znowu moja solówka:
You can’t play our broken strings
You can’t feel anything

Do końca śpiewaliśmy razem:
That your heart don’t want to feel
I can’t tell you something that ain’t real

Oh the truth hurts
And lies worse
I can’t like it anymore
And I love you a little less than before
Oh and I love you a little less than before .. yeah

Let me hold you for the last time
It’s the last change to feel again

Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam bezgłośnie „Dziękuję”. On tak samo bezgłośnie odpowiedział „Nie ma za co”. Odwróciłam się do reszty. Oni znowu wgapiali się w nas.
-Masz piękny głos- powiedział Niall, a ja zarumieniłam się po uszy. Reszta pokiwała głową zgadzając się z nim.
- I ślicznie się rumienisz- Teraz to już wyglądam pewnie jak dorodny burak.
-Dzięki- powiedziałam i schowałam się w ramionach Liam. Uwielbiam jego ramiona. Wiem, że obronią mnie przed całym złem świata.
-Ładna była by z was para – powiedział Malik. Daria z El popatrzyła się na niego jak na idiotę.
-Liam jest dla mnie jak brat. Nigdy nie był i nie będzie nikim więcej.
-Kocham ją jak siostrę.
-No ja też- rzekła Daria i uśmiechnęła się.
-Louis? A gdzie macie kuchnie?- Lou uniósł brwi ale pokazał mi kierunek. Wstałam szybko i udałam się w pokazanym kierunku.
-A mogę wiedzieć po co Ci wiedzieć gdzie mam kuchnię?- usłyszałam za sobą.
-No jak to po co? Żeby opróżnić Ci lodówkę- wyszczerzyłam się od niech i weszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam pierwsze co rzuciło mi się w oczy, czyli parówki.
-Ej, to moje zadanie!!!-usłyszałam krzyk Horan’a, a później jego kroki zmierzające w stronę kuchni. Zabrałam jak najwięcej parówek i zamknęłam lodówkę. W tym momencie do kuchni wparował Niall.
-Oddawaj parówki- spojrzał na mnie groźnie. Zaśmiałam się tylko i zaczęłam zjadać bezczelnie parówki.. Zaczął do mnie podchodzić, a ja zrobiłam unik w bok i pobiegłam do salonu.
-Liam!! On chce mi zabrać parówki!!- wbiegłam do salonu, a zaraz z mną Horan. Niall podchodził do mnie powoli, a ja cofałam się, aż natrafiłam na ścianę. Popatrzył na mnie tymi swoimi zniewalającymi  paczydełkami i powiedział:
-Daj mi proszę parówkę- jęknęłam niezadowolona.
-Posiadanie takich paczydełek powinno być zabronione- oddałam mu jedną parówkę. Na szczęście zostało mi jeszcze sześć.
-Czemu?- spytał z buzią pełną parówki. Zaśmiałam się tylko cicho. Był słodki nawet z pełnymi ustami.
-Są takie hipnotyzujące. Pod ich wpływem zrobisz wszystko. I ty to dobrze wiesz- powiedziałam cicho tak żeby tylko on usłyszał. Uśmiechnął się do mnie tylko łobuzersko i rozsiadł na fotelu. Zabrałam  się do jedzenia pozostałych parówek. Mówiłam wam już, że kocham jeść. Ubóstwiam jedzenie. Jem za trzech i nie wyglądam jak wieloryb. Zawdzięczam to mojemu szybkiemu metabolizmowi i codziennym ćwiczeniom. Muszę utrzymywać formę.
-Daria, która godzina?- spytałam gdy skończyłam swoje parówki.
-W pół do 21-odpowiedziała nie odrywając oczu do smartfona. Eh. Te uzależnienie od twitter’a.
-Dobra. My niestety musimy się zbierać- powiedziałam i usłyszałam zbiorowy jęk niezgody.
-Ja też już będę zbierał- powiedział Li- Odprowadzę was. Niall idziesz?
Blondynek ocknął się z transu. Ciekawe o czym tak intensywnie myślał.
-Tak. Jasne, że idę- uśmiechnął się. Ma taki śliczny uśmiech. Eh. Rozmarzyłam się. Za dużo myślę.
-Ale odwiedzicie nas jeszcze?- spytała Eleanor. Jest taka miła. Nie wiem co do niej mają te wszystkie fanki.
-Oczywiście- powiedziałam i przytuliłam ją na pożegnanie. Zabrałam torbę i przerzuciłam przez ramię. To samo chciałam zrobić z gitarą, ale ktoś mnie uprzedził.
-Poniosę- Niall uśmiechnął się a mi się od razu zrobiło cieplej na sercu.
-Yyy… Dziękuję, znowu- powiedziałam a on uśmiechnął się jeszcze szerzej. Pożegnałam się z każdym po prostu przytulając każdego po kolei. Byli trochę zaskoczeni moją bezpośredniością, ale chętnie odwzajemnili uścisk. Cóż, jestem jaka jestem. Wyszliśmy z mieszkania Lou i El i udaliśmy się w stronę naszej dzielnicy. Po drodze nie obyło się bez paru fanek i paparazzich. Już widzę jutrzejsze nagłówki: „Kim są dziewczyny z którymi wczoraj wracali Liam i Niall z One Direction? Czy to ich nowe dziewczyny?” Eh. Trudno.
-Sorry za nich. Niestety taką płacimy cenę za spełnianie marzeń- powiedział Li.
-Nie musicie przepraszać. My wszystko rozumiemy- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Mam tylko nadzieje, że dobrze wyszłam na zdjęciach. Nie chce wyglądać jak paszczur gdy będzie mnie oglądać cały Londyn- powiedziała Daria a wszyscy wybuchli śmiechem. Dalsza droga obyła się bez większych problemów. Liam musiał się z nami rozstać, ponieważ mieszkał na innej ulicy. Każdy przytulił go na pożegnanie. Ode mnie dostał jeszcze całusa i powiedziałam mu, że ma jutro zadzwonić. Dalej szliśmy w trójkę. Czekałam, aż Niall powie, że musi iść w swoją stronę, ale dalej szedł z nami.
-Nie musisz nas odprowadzać pod sam dom- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
-Muszę, a nawet jeśli nie to i tak idziemy w tą samą stronę- odwzajemnił uśmiech.
Toczyła się między nami zawzięta rozmowa o tym która część Harrego Pottera jest najlepsza, gdy spostrzegłam, że właśnie dochodzimy do domu.
-To już tutaj- zatrzymałam się przed budynkiem.
-Serio? Ja też mieszkam na tej samej ulicy, na samym końcu. Niedawno się wprowadziłem-powiedział Niall- Ładny dom.
-Dzięki. Dostałam  od dziadka w prezencie na osiemnaste urodziny. Żebym nie musiała mieszkać w akademiku- zaśmiałam się cicho. Kocham mojego dziadka. Jest świetny. Na 70 lat, a zachowuje się jak nastolatek. Nie można się przy nim nudzić.
-Dziękuję za to, że nas odprowadziłeś i jeszcze raz dziękuję za gitarę. Nigdy się za to nie odwdzięczę- przytuliłam go na pożegnanie i dałam całusa w policzek!!! Kurczę serio to zrobiłam. Już trudno.
-Nie ma za co- popatrzyłam na niego i zobaczyłam najpiękniejszy uśmiech na świecie.
-Część- powiedziała Daria i tak że przytuliła Horan’a. Podeszłam do drzwi i je od kluczyłam. Weszłam do domu i zobaczyłam oczy wpatrujące się we mnie. Oj, nie dobrze.



wtorek, 25 grudnia 2012

5.1

Witajcie wszystkie elfy Mikołaja. "Take me home" też was wita. Prezent Darii pod choinkę. Ja właśnie przed swoim siedzę. Jeśli macie trochę rozumku to pewnie się domyśliliście, że to laptop. A teraz proszę bardzo. Wasz prezent na święta od nas. Miłego czytania i Wesołych Świąt.

***

Ada TV


Poprowadził mnie na górę. Weszliśmy do jednego z wielu pokoi. Nie sądziłam, że ten dom jest taki duży. Z zewnątrz nie wydaje się taki duży, ale co ja tam wiem. Pokój urządzony by na pomarańczowo. Na środku stało wielkie łoże z kremową pościelą. Obok stało obszerne biurko, a na nim laptop i mnóstwo papierów. Czyściochem to on nie jest. Dalej, na całej ścianie ciągnął się regał z książkami i płytami. Była też na niej wieża z wielkimi głośnikami. Już wiem kogo pokój będę często odwiedzać i opróżniać z książek. Na ścianie na przeciwko były przesuwane lustrzane drzwi, jak sądzę do garderoby. 
-Ładna sypialnia.
-Widzę. Ślinka Ci chyba cieknie po brodzie.- Zaśmiał się. Szynka z niego. Uderzyłam go w ramię-
-Ależ jesteś zabawny- patrzyłam jak rozciera sobie ramię w miejscu uderzenia z czystą satysfakcją.
-Z tego słynę-uśmiechnął się do mnie zadziornie. Prychnęłam tylko pod nosem.
-Dawaj w końcu tą koszulkę Tomlinson.
-Dobra, już dobra- podszedł i otworzył lustrzane drzwi.Weszłam i aż zaniemówiłam. Nigdy nie widziałam tylu koszulek w paski. Nie zabrakło też szelek i czerwonych spodni. 
-Szykuj się. Niedługo to wszystko zniknie w tajemniczych okolicznościach- powiedziałam i zaczęłam wszystko dokładnie oglądać. 
-Ale czemu?
-Ponieważ Ci to wszystko zabiorę- uśmiechnęłam się do niego chytrze.Zobaczyłam przerażenie w jego szaro-niebieskich oczach- Żartuje oczywiście, ale tak z połowę to sobie wezmę.
-Jasne jasne. A teraz wybieraj.- chodziłam do jednej do drugiej koszulki aż w końcu wybrałam koszulkę w cienkie niebieskie paski, taką samą jak ma na sobie Louis.
-Teraz będziemy wyglądać naprawdę jak klony- zaśmiał się Lou gdy zobaczył mój wybór. 
-Tam masz łazienkę.-wskazał na drzwi których wcześniej nie zauważyłam -Tam możesz się przebrać. Chyba, że wolisz tutaj.- poruszył sugestywnie brwiami.
-Zboczeniec- zaśmiałam się i weszłam do pomieszczenia. Dziwne. Znam tak naprawę Louis'a od kilku godzin a czuje jak bym go znała całe lata. Wiem że żartuje. Nigdy by tak na poważnie do mnie nie powiedział. Jest dla mnie jak brat, mój własny klon. Zdjęłam zabrudzoną koszulkę i szybko ubrałam nową. Spojrzałam w lustro. Nie było tak źle. Trochę za luźna, ale co tam. Wyszłam z łazienki. Lou stała przy regale z książkami i coś przeglądał. Oj ja zła. Wzięłam rozbieg i wskoczyłam mu na plecy. Biedny. Nawet nie zdarzył się zorjętować co się dzieje.
-A teraz Panie Tomlinson zaniesie mnie na dół- powiedziałam mu do ucha i się zaśmiałam. On o dziwo posłusznie zaniósł mnie na dół. Przed samym wejściem do salonu kazałam mu się zatrzymać. Chciałam posłuchać o czym gadają. Oj, pożałujesz Liam. Nie ładnie tak kogoś obgadywać. Zeszłam z pleców i pokazałam Lou, że ma byś cicho. Wychyliłam lekko głowę za framugi drzwi. Świetnie. Liam siedział na fotelu tyłem do mnie.
-Macie wytrzymałe fotele?- spytał szeptem Louis'a.
-Nie wiem. Chyba tak a co?- odszepnął. Uśmiechnęłam się do niego chytrze.- Zobaczysz.
- 1, 2, 3 Flick!!!-krzyknęłam i pobiegłam w stronę fotela. Przed samym fotelem wybiłam się przeskoczyłam fotel i wylądowałam na kolanach Liam'a, które mnie bezpiecznie złapał.
-Ładnie to tak kogoś obgadywać, hm?- popatrzyłam Liam'owi w oczy.
-Wcale Cię nie obgadywałem. Opowiadałem im tylko naszą historię.
-A pozwoliłam na to?- patrzyłam na niego morderczym wzrokiem. Spuścił głowę.
-Przepraszam. Nie pomyślałem... Myślałem, że chcesz żeby wiedzieli...-dukał cicho przeprosiny. Uniosłam mu głowę i uśmiechnęłam do niego.
-Żartowałam. Ale następnym razem pytaj, ok?- od razu się rozpromienił.
-Jasne.- wtuliłam się w jego wielkie ramiona. Odwróciłam się w końcu do reszty. Wszyscy patrzyli na nas z wielkimi oczyma. Wszyscy oprócz Darii. Ona miała nas w dupie i robiła coś na swoim smartfonie. Pewnie sprawdzała twetter'a.
-No co?- spytałam w końcu po chyba minucie takiego bezsensownego patrzenia się na nas. Pierwszy ocknął się Harry.
-Jak to zrobiłaś?-spytał.
-Ale że co?
-No to jak przeskoczyłaś fotel.
-Aaaa. To. Normalnie. Uczę się od 6 roku życia akrobatyki i gimnastyki artystycznej.
-Serio? Łał.
-Zróbmy quiz.-wyskoczył Lou- Ja będę jak że pięknym i intęligentnym prowadzącym.
-No może to pierwsze to tak, ale to drugie... Z ty mogą być problemy.- powiedziała Daria a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Dobra rób ten quiz.
-Ok. Która chce być pierwsza?
-Obojętnie- opowiedziałyśmy jednocześnie.
-Niech będzie Ada. Ile masz lat?
-19
-Skąd pochodzisz?
-Z Polski
-Studiujesz?
-Tak. Medycyne na uniwersytecie Imperial College.
-Pracujesz?
-Tak w restauracji.
-Czym się interesujesz?
-Muzyką, tańcem, śpiewem, graniem , malarstwem, sztulami walki, boksem, językami obcymi, ogrodnictwem no i akrtobatyką i gimnastyką oczywiście. Ale jest tego więcej.
-Ok. Na początek wystarczy. Teraz Daria.
-18, też z Polski. Ucze się tutaj w Londynie w liceum. Nie pracuje. Muzyka, taniec, śpiew, gitara elektryczna, języki obce, tatuaże i inne bzdety. Wystarczy?
-Jak na początek to tak.-Louis uśmichną się od nas i usiadł koło Eleanor.
______________________________________________
Jutro postaram się dodać drugą część. Tzn. jeszcze dzisiaj. Dobranoc.

niedziela, 16 grudnia 2012

4.


 wszystkie Ziemniaki. Eliza też was wita. Prawda że śliczna. Moja najukochańsza chrześnica.
A o to spóźniony rozdział, jeszcze raz przepraszamy. Miłego czytania.

***

Ada TV


Gdy nagle z za zakrętu wyskoczyła wiewiórka !!!

-Aaaa!!!- krzyknęła przerażona Daria.
-Hahahahahaha- zaczęłam się z niej śmiać, a chłopcy po chwili dołączyli do mnie.
-Skoro się ze mnie śmiejesz to teraz moknij na tym deszczu- powiedziała z wyrzutem do Malik'a zabierając mu parasolkę. 
-Nieeee!! Moja fryzura!!- krzyknął i pobiegł schować się pod parasolkę Liam'a. Musiałam podtrzymać się Horan'a, bo inaczej leżałbym na mokrym chodniku śmiejąc się wniebogłosy.
-Gdy będziesz w stanie nas przeprosić, ja i moja parasolka, będziemy szły tam z przodu. 
Uspokoiłam się i poszliśmy dalej. Po drodze prowadziłam lekką rozmowę z Niall'em. Pytał mnie o przyjaźń z Liam'em, o moje zainetresowania itp. Chętnie mu odpowiadałam. To dziwne, ale czułam się jak bym znała go od zawsze. Doszliśmy w końcu do domu Lou. 
-Zapraszam w moje skromne progi- powiedział, otworzył nam drzwi i gestem zaprosił do środka. 
Dom Lou wyglądał jak dom Lou, czyli nie mógł być normalny. Przy wejściu stała wielka marchewka. Dziwie się że ta marchewka jeszcze tu stoi. Lou dawno powinien ją zjeść. Salon był w miarę normalny. Nie licząc wielkiego zdjęcia zespołu nad kominkiem i zdjęć marchewek na ścianach.
-Przyprowadziłem gości!!- krzyknął marchewkowy.
-Tych co zawsze czy kogoś nowego?!- usłyszałam kobiecy głos.
-W pewnym sensie nowych.-powiedział a do salonu weszła Eleanor.
-No w pewnym sensie.- podeszła do nas- Hej, jestem Eleanor, dziewczyna Louis'a.
-Cześć, jestem Ada, przyjaciółka Liam'a.- podałam jej rękę i się uśmiechnęłam. Odwzajemniłam uśmiech.
-Pokój- powiedziała Daria. Ta jak coś powie.
-Masz na imię pokój?- spytała Eleanor siłą powstrzymując chichot.
-Nie. No coś ty. Daria.- uśmiechnęła się.
-Dobra. To ja teraz zabiorę Adę na górę- powiedział i prószył sugestywnie brwiami.
-Mam być zazdrosna?- El patrzyła się na mnie dziwnie.
-Jeśli chcesz być zazdrosna o mojego klona...-Lou uśmiechnął się do mnie.
-Klona?
-A nie widać?- stanęłam obok niego.
-Podobni do siebie jak dwa ziemniaki-powiedziała Daria a wszyscy spojrzeli na nią dziwie a ja wybuchłam śmiechem. Lou chwycił mnie za rękę i poprowadził schodami ma górę. 

Payne TV


Rozsiadłem się na fotelu w salonie Lou. Strasznie cieszyłem się, że spotkaliśmy Adę. Brakowało mi jej. Ale rozumiem ją. Sława jest męcząca. Ale może teraz kiedy w końcu poznała chłopaków nie będzie chciała się ukrywać. Bardzo za nią tęsknie.

-Liam, czas na spowiedź- Loczek patrzył ma mnie z pytaniem w oczach, jak zresztą wszyscy w pokoju.- Skąd znasz Adę? I dlaczego nam o niej nie powiedziałeś?
-Bo mnie o to prosiła. Adę znam ze szkoły. Na pierwszym roku liceum pojechałem na wymianę międzyszkolną do Polski. Trafiłem do bardzo miłej klasy. Od razu zwróciłem uwagę na jedyną osobę która jako jedyna nie podbiegła do mnie i nie próbowała się ze mną ''zaprzyjaźnić''...
-Po prostu Cię olała.- przezwała mi Daria. 
-Kontynuując była cicha i nie udzielała się w klasie. Na przerwach siedziała sama. Typowy odludek. Wszyscy mówili, że nie ma nawet po co zaczynać, bo i tak odeśle mnie z kwitkiem. Olałem ich herbatą i poszedłem się przywitać. I tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy ze sobą gadać. Mieliśmy wspólne tematy, rozumieliśmy się nawzajem. Wyciągnąłem ją ze swojej skorupy. To wspaniała dziewczyna, ale dużo przeszła...
-1, 2, 3 flick!!!- usłyszałem za sobą. Oj.


niedziela, 2 grudnia 2012

3.


Witam wszystkich wiernych i nie wiernych czytelników. Pan Balunio też wita. Znowu Daria. Komentarz był tylko jeden niestety, ale wiem że z czasem na pewno ich będzie więcej. Początek wyszedł mi trochę ckliwy,  ale nie ma się co dziwić jak się pisze przy Yiruma- Do You. Ten rozdział dedykujemy pierwszej komentującej Nikoli @Nikusiek_1D_ . Życzymy miłego czytania.

***

Ada TV

Dalej czułam ciepło jego ciała na sobie. Wiem. Jestem żałosna. Myślę w taki sposób o Niall'u Horan'ie. On mógłby mieć każdą dziewczyne gdyby tylko chciał. Ale przez jedną krótką chwile, kiedy trzymał mnie w ramionach, patrzył mi w oczy. Zobaczyłam jego wzrok i ten uśmiech... Może mu się podobam? Eh. Poczekamy zobaczymy. Spojrzałam przez witrynę sklepową. Padało, a raczej lało jak z cebra.
-Nigdy się do tego nie przyzwyczaje- powiedziałam do siebie.
-Do czego?- spytał Lou. Jak zwykle wszyscy mnie słyszeli.
-Do tego, że tu ciągle pada- Dobra. Czas zajrzeć do mojej magicznej torby. Pogrzebałam trochę i wyjęłam kalosze. Kocham je. Jeden był w żelki, a drugi w marchewki. To co kocham. Daria wyjęła ze swojej torby swoją parę kaloszy w kropki i je ubrała. Zdjęłam swoje vansy, wyjęłam skarpetki z torby ubrałam i założyłam kalosze.
-Nie nosisz skarpetek?- spytał Lou.
-Nie. Chyba, że muszę. A teraz muszę, bo inaczej będę miła pęcherze na całych stopach.- odpowiedziałam wyjmując jednocześnie parasolką z torebki.
-Cały Lou- Harry szturchnoł łokciem Liam'a i wskazał na mnie. Ja tylko się uśmiechnęłam. Cóż. Co mam poradzić na to ze podoba mi się ten styl?
-Kobieto, co ty masz jeszcze w tej torebce?- Zayn patrzył na mnie rozszerzonymi oczami. 
-Pałeczki, apteczkę, zapas żelków. Mam wymieniać dalej.- popatrzyłam na niego z zawadiackim uśmieszkiem.
-Pałeczki?- spytał Zayn.
-Apteczkę?-spytał Harry.
-Żelki?- spytał Niall.
-Pałeczki jak bym chciała sobie pograć na perkusji. Apteczkę, bo nigdy nie wiadomo co się stanie. Zwłaszcza przy was.- zaśmiali się - A żelki, bo... No tak jak by jestem od mnich uzależniona.- speszona patrzyłam w podłogę.
-Nigdy nie próbuj choćby dotknąć jej żelków - szepnął Liam do Niall'a - Przez tydzień chodziłem z ręką w temblaku.
-Słyszałam. I sobie w tedy zasłużyłeś sobie na to. Ostrzegałam Cię, że masz ich nie dotykać.
-Dziewczyno, coś ty mu wtedy zrobiła ? - zapytał Harry 
-To - powiedziałam o z półobrotu podcięłam mu nogi . Gdy leżał na podłodze chwyciłam jego lewą rękę i wykręciłam do tyłu, a kolanem przycisnęłam jego plecy do podłogi. - Nie bój się . Jemu zrobiłam to  mocniej 
Powoli wstał  z ziemi i zaczął ruszać ręką by sprawdzić czy wszystko jest z nią w porządku.
- Boje się Ciebie, dziewczyno - zaśmiałam się tylko.
-Dobra. Choćmy już, bo nigdy nie dojdziemy , a chce koszulkę Louis'a Tomlinson'a.
-Ruszać tyłki ! - krzyknęła na nich Daria. Ta. Kocham ją. Wzięłam Darię za rękę. Wyszłyśmy ze sklepu i rozłożyłyśmy nasze parasolki. Ja miałam z napisem ''I love food'' a Daria w tęcze. Chłopaki nadal stali w wejściu. Ech. Poparzyłyśmy na siebie i wyciągnęłyśmy po jeszcze jednej parasolce.
- Niestety, ale dla wszystkich nie mamy parasolek wiec któryś z was będzie musiał iść ze mną lub z Darią - powiedziałam i popatrzyłam się na Niall'a który patrzył się na moją parasolkę.
- No co ? Nie tylko ty lubisz jeść - zaśmiałam się , z jego miny. Był tak słodki jak paczka żelek. Wyszli w końcu na zewnątrz. Larry szedł razem, bo jak by inaczej. Zayn poszedł do Darii. Więc został tylko Niall i Liam 
-Mogę ? - usłyszałam tuż obok Obróciłam głowę  i zobaczyłam niebieskie paczydełka. Oniemiałam.
-Jasne - odpowiedziałam z wielkim bananem na twarzy.
-Zostałem sam ? - Liam popatrzył się  na nas z wyrzutem.
-Sorry stary - powiedział Niall - Ona ma  lepszą parasolkę.
Moja parasola rządzi.
-Żeby tylko o parasolkę o parasolkę chodziło - szepnął .
-Słyszałam/-em powiedziałam razem z Horan'em. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Dobra idziemy.
Gdy nagle... 

Szablon by S1K