Witajcie bracia i siostry!!! Siedze sobie właśnie w internacie i wzdycham z tęsknoty za moim Styles'em. Jutro szkoła i spr a ja nic nie umiem!!! Oj tam mój geniusz załatwi wszystko ;p Dziękujemy wam za 2700 wyświetleń, 23 obserwujących i tą cała mase komentarzy pod ostatnił rozdziałem!!! Kochamy was!!! No i obchodzimy jubileusz, bo to już 10 rozdział. Hurra!!! Dziękujemy że jestescie!!! Miłego czytania ;**
P.S. Jak wam się podoba nowy wystrój bloga? ;)
***
P.S. Jak wam się podoba nowy wystrój bloga? ;)
***
Payne TV
Poszedłem na górę za dziewczynami po tym jak Ada powiedział,
że to rozmowa na osobności. Ciekawe, o co chodzi. Weszliśmy do pokoju Ady.
-Siadaj- Ada wskazałam mi krzesło. Potulnie usiadłem.
Stanęły przede mną jak jakaś święta trójca.
-Gadałeś z nią?
-Ale, z kim?
-No z Danielle- powiedziała Daria. Mój mina od razu zrzedła.
-Nie.
-To masz teraz do niej iść i z nią pogadać, rozumiesz?-Ada
wytknęła mnie palcem.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale! Idziesz do niej teraz i już!- nie
powiem trochę przestraszyłem. Stały przede mną trzy nieźle wkurwione
dziewczyny. To może być niebezpieczne. To jest niebezpieczne.
-Dobra już idę- powiedziałem. Zeszliśmy na dół. Chłopcy
siedzieli w salonie i oglądali kreskówki. Moje dzieciaki. Udałem się do wyjścia
a dziewczyny do salonu.
-Liam gdzie idziesz?- usłyszałem z salonu Niall. Nie
zdążyłem odpowiedzieć, ponieważ ktoś mnie uprzedził.
-Liam musi załatwić pewną sprawę i nie wróci aż jej nie
załatwi- Ada mówiła do chłopaków ale wiedziałem że ta wypowiedź jest skierowana
do mnie. Ubrałem się i wyszedłem. Poszedłem w kierunku jej domu. Nie śpieszyło
mi się, chciałem to wszystko przemyśleć. Co ja jej powiem? Jak zareaguje? Tęsknię
za nią. Za jej śmiechem, kolorem jej oczu, dotykiem jej skóry, zapachem jej
włosów, za uczuciem które we mnie wyzwala jej uśmiech. Za nią całą. Nie wiem
ile tak rozmyślałem ale „obudziłem się” dopiero gdy już byłem pod jej
mieszkaniem. Wszedłem na klatkę i stanąłem przed drzwiami jej mieszkania.
Uniosłem rękę i zawahałem się. A może nie ma jej w domu? E tam. Raz się żyje.
Zapukałem. Usłyszałem hałasy za drzwi i po chwili już drzwi stały przede mną
otworem. Stała w nich Danielle w mojej koszulce i krótkich spodenkach. Gdy mnie
zobaczyła od razu zrzedła jej mina. Tak strasznie chciałem do miej podejść i
przytulić.
-Hej. Możemy pogadać? Tak strasznie za tobą tęsknię-
zobaczyłem w jak jej oczach zbierające się łzy.
-Wyjdź, proszę- powiedziała, a łzy ciekły po jej policzkach.
Odruchowo wyciągnąłem rękę by zetrzeć, ale gdy spostrzegłem co robię cofnąłem
ją. Zrobiłem krok do tyłu a ona zamknęła drzwi. Cholera!!! Spieprzyłem to!
Znowu! Usiadłem zrezygnowany przed jej drzwiami i oparłem się o nie.
-Kocham Cię Danielle. Kocham Cię nad życie!!!- z moich oczu
pociekły łzy- To uczucie zbija mnie od środka, ponieważ nie mam Ciebie.
Poczułem że drzwi się otwierają a ja lecę do tyłu. Uderzyłem
głową w podłogę i cholernie mnie bolała, ale to nie miało teraz znaczenia,
ponieważ nade mną ujrzałem lekko przestraszoną, lekko roześmianą, ale też smutną.
-Nic Ci się nie stało?- pochyliła się nad mną, a ja
założyłem za ucho zagubiony kosmyk jej
włosów.
-Tak strasznie za tobą tęsknię- pogłaskałem ją po policzku,
a w jej oczach na powrót zalśniły łzy.
-Ja też- powiedziała i rozpłakała się na dobre.
-Nie płacz. Proszę Cię. Kocham Cię!- przytuliłem ją do
siebie najmocniej jak mogłem. Popatrzyłem w jej brązowe zapłakane oczy.
Przybliżyłem swoją twarz do niej, były coraz bliżej, nasze usta dzieliły
milimetry.
-Dryń! Dryń!- mój telefon zaczął dzwonić!!!
-Cholera!!!- wyciągnąłem go z kieszeni i rzuciłem nim o
ścianę. Rozwalił się na milion kawałków. Dan popatrzyła na mnie lekko
przestraszona. Przyciągnąłem ja do siebie i wpiłem się w jej malinowe usta. Poczułem
jak powoli odwzajemnia pocałunek. Smakowały jak zawsze czekoladą. Zatraciłem
się całkowicie w tym niebiańskim uczuciu. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy
zaczęło brakować nam powietrze. Dalej trzymałem ją mocno w swoich ramionach.
Chciałem już zawsze trzymać ją w swoich ramionach.
-Nigdy -całus- więcej -całus- nie -całus- pozwolę -całus- Ci
-całus- odejść -całus. Zobaczyłem na jej twarz przepiękny uśmiech.
-Kocham Cię- szepnęła a ja przyciągnąłem ją i zanurzyłem
twarz w jej włosach.
-Ja Cię też. Już na zawsze- powiedziałem w jej włosy.
Leżeliśmy tak w przedpokoju po prostu ciesząc się sobą.
-Kochanie?- szepnąłem przerywając ciszę.
-Tak?
-Pamiętasz Adę?- pokiwała głową na tak- To powiedzmy, że ona
i jej przyjaciółki dały mi przysłowiowego kopa w dupę i kazały tu przyjść.
Chciałem tu przyjść wcześniej, ale nie miałem odwagi, ale strach przed tym co
one mogły by mi zrobić zmobilizował mnie. One tam na mnie czekają a znając ich
to na słowo mi nie uwierzą, więc…
-Oczywiście, że z tobą pójdę. W końcu poznam tą słynną Adę-
przerwała mi i uśmiechnęła się szeroko- Pojdę się tylko przebrać.
-Jak dla mnie to możesz tak zostać- powiedziałem i
poruszyłem zabawnie brwiami.
-Wiem kochanie, ale na dworze jest dość zimno a chyba nie
chcesz żebym się przeziębiła?- powiedziała i poszła do swojej sypialni. Ja
zostałem dalej na podłodze w przedpokoju i myślałem jakie ma cholerne szczęście
że taka dziewczyna mnie kocha.